Dzień turysty
Do miasta zjechali turyści.
Zaczęli na rynku. Od wiśni.
A rynek nasz jest wspaniały,
W kamieniu brukowym cały.
Jest piątek. To dzień jest targowy.
Turystów znów autobus nowy
Zatrzymał się właśnie pod płotem,
Gdzie stoją jarmarczne namioty.
I już zaczęli zwiedzanie.
Lecz pierwsze jest… kupowanie.
Tu chustka, tu lody, oscypek
I woda sodowa. Jest lipiec.
Jest stragan też pełen zabawek
I drugi z końcówką truskawek.
Na rogu, przy ścianie z maskotek
Jest sklepik ze srebrem i złotem.
Wycieczka się cała rozbiegła:
- Tu placki… - Tu karty... - Tam cegła!
Tak biegali, tak chodzili,
Że niczego nie zwiedzili!